poniedziałek, 27 stycznia 2014

,,28''-Pytania bez odpowiedzi.

Zapewne każdy z nas nurkował kiedyś w głębinach jeziora albo chociażby morza. Ta cisza przerywana jedynie głosem bicia naszego serca. Zatapiasz się w zimnej wodzie i widzisz tylko to co jest na wyciągnięciu twojej ręki. Dotykając dna czujesz jak małe drobinki mokrego piasku otulają wierzch twojej skóry. Gdzieś w pobliżu czujesz ruch, który wywołuje uciekająca przed tobą zwinna ryba. Czujesz nacisk tych kilku ton wody z wszystkich stron i po chwili nie zdajesz sobie sprawy gdzie jest góra, a gdzie dół. Płuca zaczynają palić się wewnątrz twojego bezwładnego ciała cierpiąc na brak życiodajnego tlenu. Przed oczami napotykasz tylko mgłę, a dotyk zimnych dłoni pojawiający się nie wiadomo skąd wypycha ciebie z przerażeniem w górę.
Nagle wypływasz z chłodnej tafli czując lodowate powietrze wbijające się w skórę niczym odłamki cienkiego rozbitego szkła. Zachłannie zaczerpujesz powietrza, odurzona nadmiarem bólu. Krzyczysz, chcąc odgonić przeraźliwą ciemność.
Oddychając ciężko przykładała swoją obolałą dłoń do mokrego od potu czoła. Nierównomierne podnoszenie się klatki piersiowej uświadamia o trudności w oddychaniu.
-Co..... co to było?--malinowe usta szepczą nieświadome obecności drugiej osoby.
Zielone tęczówki po pewnym czasie podnoszą się i napotykają maskę, która chce zakryć przerażenie na twarzy Gaary. Patrzy na niego z lekko otwartymi ustami uspokajając wszystkie swoje nerwy. Błądzi oczami po jego posturze dostrzegając liczne bandaże, plastry, opatrunki, zadrapania i siniaki. Chęć wyciągnięci do niego swoich dłoni by jakoś załagodzić całe jego cierpienie, które postanowił ukryć gwałtownie hamuje jej własny ból. Zaciska zęby i powieki niemo sycząc z powodu tego strasznego odczucia.
Gaara powoli zrobił jeden krok w jej stronę i spojrzał na grę uczuć na rysach jej twarzy. Miał wrażenie, że ma do czynienia z całkowicie obcą mu osobą. Silną, a zarazem tak... bezbronną. Turkus jego tęczówek wędrował chcąc odnaleźć jej spojrzenie.
-Siadaj.-Wypowiedziała przerywając tą straszną ciszę panującą między nimi. Po głowie chodziło jej ciągle to samo pytanie, ale nie wiedziała jak teraz może je zadać.-Jak się czujesz?
To pytanie sprowadziło go na twarda ziemię szpitalnego pokoju. Usiadł koło niej na krześle, które poprzednio zajmowała ciemnowłosa Hinata. Pokaleczone ręce nie mogły znaleźć miejsca w którym mogłyby czuć się na tyle pewne, aby się nie wyrywać do bladych palców Sakury. Spojrzał na nią decydując się założyć je tak jak zwykle tylko, ze pod żebrami.
-Dobrze.-odpowiedział słabym dźwiękiem.
-Raczej trudno mi w to uwierzyć.-ilustrowała go swoim przenikliwym spojrzeniem-ile tutaj już leżę?
-Ponad tydzień.-Na te dwa słowa źrenice poszerzyły się jej momentalnie. Tydzień?? A ona nic nie powiedziała Tsunade? Nie powiedziała o możliwym ataku na Wioskę o tym, że oni szukają sposobów aby się tu dostać......  aby dostać się jakoś do Naruto. Tam w  lesie miała tylko zwykłe  szczęście, że udało jej się uciec, a pułapka zastawiona na blondyna nie wypaliła. Zerwała się gwałtownie zdejmując pościel z swojego ciała i zrzuciła ją na ziemię, kładąc równocześnie na niej swoje bose poranione stopy. Wstała ale natychmiast się przewróciła. Nie napotkała twardej ziemi tylko silne ramiona łapiące ją w połowie drogi.
-Hej, hej... spokojnie. Nie tak szybko.-Delikatny głos mężczyzny i jego spojona postawa przyprawiał ją już o mdłości, a obrazy ostatniej walki, które ukazały się przed jej oczami obudziły w niej żądze poznania odpowiedzi. Usiadła z powrotem na twardym materacu wyrywając się uściskowi Kazekage i wbiła wzrok w odcień jego oczu.
-Co to miało znaczyć?-zapytała drżącym tonem głosu tym samym chcąc go jak najszybciej zataić.
-Co?-cień zdziwienia ukazał się na twarzy jej towarzysza.
-Dlaczego poszedłeś mnie ratować? Dlaczego pozwoliłeś opuścić bezpieczne mury sobie i Naruto? Co to w ogóle ma znaczyć? Nie obchodzi cię własne życie?! I o co chodzi z tą całą lafiryndą co prawie pozabijałaby nas obydwoje?!-Spuszczając głowę odwrócił ją, aby na nią nie patrzeć. Zawsze będzie się bał tego wspomnienia. Cisza otoczyła dwójkę. W końcu nie wytrzymała i krzyknęła.-Odpowiedz!
jej stanowczy ton głosu rozbrzmiał odbijając się od czterech prostych ścian.
-A co...? Miałem pozwolić utracić je tobie?-odpowiedział słabym głosem.
-Przecież i tak nie obeszła by ciebie moja śmierć.-odwróciła nagle głowę w stronę rozświetlonego okna.
-Myślisz, że żałuję tego, że próbowałem...
-Nie.-wychrypiała na początku i ponownie zanurzyła zieleń oczu w turkusie.-Ja wiem i widzę że żałujesz.-Ponowna cisza podczas której obydwoje mierzyli siebie wzrokiem.-Kto to był? Ta kobieta?
Słowa które przed chwilą wypowiedział różowowłosa trafiły ponownie w wielki mur odgradzający jego uczucia od reszty świata. Czuł jak się sypie, jak powoli traci na sile swojej odporności na ataki.  Powrócił wspomnieniami do tego dnia kiedy poznał prawdziwe oblicze Gekhaj.
-Nie powinno ciebie to obchodzić. -głos zadrżał, a spocone dłonie wibrowały na małych obrotach. Świadomość wyjawienia prawdy była przerażająca. Nie chciał by zginęli... ,,Nie! Chciałeś, aby zginęli!''- głos demona rozbrzmiewał w głowie niespokojnym echem.
-Wolałabym jednak się dowiedzieć.-Naciskała usilnie.
-Przestań z laski swojej wpychać nos w nie swoje sprawy. Zresztą co to ciebie obchodzi....?! To jest moj...!
-Przestań!-krzyknęła, spokój z jakim odpowiadał jej złośliwie na pytania drażnił jej słuch- Zaraz mi powiesz, że to wszystko mi się tylko śniło. Mam prawo wiedzieć! Może będę mogła jakoś pomóc!
-Nie!-teraz było już po wszystkim. Spokój tonu uciekł gdzieś nie pytany, a sam Gaara zerwał się z miejsca.- jesteś tylko zwykłą szmatą zajmującą się wszystkim tylko nie sobą!
-I co...? Może mi powiesz, że to źle o mnie świadczy...?! Mam być taka jak ty? Odpychająca i obojętna na krzywdy? Taka mam być?!
-Tak... w końcu się przestań oglądać i mazać! Żałuje, że chciałem ci pomóc i wiesz...! Jesteś tylko zwykłym bachorem, którego pomoc i tak nic nie da! Najpierw potrenuj.... zajmij się sobą, a potem może staniesz się użyteczna!! Może w końcu ktoś zacznie ciebie potrzebować ale teraz...-Urwał widząc jej wzrok. Przepełniło go już cierpienie i rany które zadawał tymi słowami.-teraz tylko wszystkim przeszkadzasz, niczym małe, bezbronne zwierze, którym trzeba cały czas się opiekować!
Skierował się w stronę drzwi. Przy samym wyjściu obejrzał się jeszcze raz przez ramię na Sakurę i puścił pokój.
Szedł szybkim krokiem nie zważając na ból pod żebrami nareszcie wypadł na świeże powietrze. Udał się do najbliższego baru. Wchodząc do środka poczuł zapach tytoniu unoszący się w powietrzu. Skierował swoje kroki w stronę baru i usiadł na jednym z wysokich krzeseł.
-Alkohol jakikolwiek...
Powiedział pewnym siebie głosem do wysokiego barmana. Ten spojrzał tylko na niego rozpoznając kto własnie zagościł u niego w pracy. Szybko wyjął najróżniejsze trunki i zaczął mieszać z sobą.
Po chwili po ciele Kazekage rozpływało się ciepło zatykające każde naczynko krwionośne, blogi stan i niepamięć do popełnionych błędów.

-Shizunee!
Krzyk blondwłosej przywódczyni Wioski Liścia rozległ się po korytarzach.Pochylona nad papierami zaciskała dłonią pióro, którym właśnie wykonywała podpis drżącą ręką. Kolejny brak papierów Wioski przerażał ją i niespokojnie przekładała teraz starannie ułożony plik kartek.
Po chwili drzwi gabinetu stanęły otworem, a w progu była ciemnowłosa kobieta. Dyszała delikatnie ale stanęła wyprostowana.
-Tak panienko Tsunde.-spojrzała w niebieskie oczy swojej mentorki. Wzrokiem powędrowała po biurku i po rozrzuconych teraz wszędzie papierach.
-Widziałaś gdzieś plany ukrytych wejść do Wioski?-zapytała nerwowym głosem.
-Nie ale....
-Przyprowadź do mnie Mezumeta.-Poleciła. kiedy jednak dziewczyna cały czas stała w tym samym miejscu spiorunowała ja jednym z swoich spojrzeń.
-Już biegnę.-Odpowiedziała krótko i zniknęła za zakrętem zatrzaskując drzwi.
Wysoka blondynka zaprzestała poszukiwań i wstała od biurka kierując się w stronę wielkiego okna. Stała tak przez dłuższy czas, aż w końcu ktoś przykul jej uwagę.
-Ekhemm... Coś się stało? Czy po prostu za mną się stęskniłaś?-odwróciła się w stronę ciemnego mężczyzny. Jego przygaszony fiolet tęczówek jak zwykle wbiła się w jej oczy.
-nie żartuj sobie Mez.-Powiedziała nie za wesołym tonem i podeszła do niego opierając się o krawędź blatu.
Podszedł do niej powoli i delikatnie założył za ucho kosmyk jasnych włosów.
-O co chodzi?- łagodne pytanie uspokoiło ja małym stopniu.
-Nie ma...-zaczęła przykładając sobie dłoń do ust.
-Czego Tsunade..?-Zbliżył się jeszcze bardziej przykładając czoło de jej głowy.
-Co ze mnie za Hokage?- zagłębiła się w oczach Mezumeta.-Skradziono plany z tajnymi wejściami do Wioski.
-Nie mog...
-Nie rozumiesz?!-podniosła ton głosu i zdjęła delikatne, silne dłonie z swoich policzków odpychając swoja głowę w tył.-Tak samo się zaczęło w Sunie. Skradziono papiery, a chwile potem z Wioski nic nie pozostało.
Mimo jej oporu ponownie objął jej poliki swoimi palcami i powiedział stanowczym głosem.
-Spokojnie... poradzimy sobie i...-ponownie nie dokończył.
-Boje się...-wyszeptała.
W końcu jej wargi syknęły się lekko z miękką powierzchnią warg mężczyzny. Słodki smak który poczuła rozszedł się po niej niczym kolejna dawka tlenu.
-Nie wiem czemu... Jesteś silną kunoichi Wioski Liścia, wielką panią Hokage, przeżyłaś wiele nie rezygnuj z swojej pewności siebie z powodu głupich papierów.

-Gaaaara! Ty palancie! Co z sobą zrobiłeś!
Głos Temari rozniósł się po całym domu kiedy brat wpadł do niego lekko się kołysząc z pustą butelką w ręku. Spojrzał na nią pustym wzrokiem i poszedł w stronę pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Nie... nie tak łatwo spławić młodszą siostrę. Przynajmniej nie Temari.
Wpadła jednym tchem do jego sypialni i odsunęła od małego barku z którego wyciągał już kolejną dawkę alkoholowego płynu.
-Mówię do ciebie! Co ty...-odepchnęła go z ponownej próby sięgnięcia po picie i odrzuciła go na łóżko.-Pozwolili ci wyjść!
-Zostaw mnie!-krzyczał jego źrenice były wielkie, a sposób zachowania agresywny.
-Nie..! Uspokój się. Rozmawiałam z Sakurą co jej...?!
-Szczerą prawdę..
-Myślałam że ci chociaż trochę za...-stanęła przy nim.
-Zależy? Może tak, może nie ale to nie twoja sprawa.-mówiąc to i on wstał, uderzając własną siostrę w twarz. Z jej delikatnych ust wypłynął mały strumyk krwi.
Spojrzała jak spode łba na niego i pokręciła śmiejąc się ironicznie głową.
-Wiesz co ci powiem. Jesteś zwykłą bestia nie zdolna do jakichkolwiek uczuć. Nie przyznajesz się do nich. Bo chociaż zależy ci na niej nigdy się do tego nie przyznasz jednak-tu wyprostowała się i spojrzała na niego.- To bez sensu ja widzę jak na nią patrzysz i jak na siłę ją odpychasz.
-Zamknij się.!-Krzyk rozniósł się po całym mieszkaniu.
-Bo co... uderzysz...? zabijesz...? Proszę bardzo.-rozłożyła ręce w geście bezbronny.
Podniósł dłoń, ale po chwili ją opuścił siadając z powrotem na łóżku.
---------------------------------------------
I jest :D mam nadzieję że komuś się spodoba :D
~Emm.

1 komentarz:

  1. Jejku, przywitały mnie dzisiaj aż 3 nowe rozdziały! Masz tej weny od cholery, hehe. :) Bardzo podoba mi się rozwój akcji, czekam aż będzie najazd na Konohę, bo chyba się na to zapowiada. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń