środa, 7 stycznia 2015

propozycja?

Wiem, że jeśli ktoś czeka na kolejny rozdział to czeka już bardzo długo-,- przepraszam. Niby mam początek kolejnego ale... szczerze... nie mam żadnego pomysłu tyle się tu działo... mam pewną myśl jeśli chcecie. Zawieszając tego bloga założyłam inne opowiadanie :

http://koniecpoczatku-gaasaku.blogspot.com/

Chciałam poprosić, abyście tam spojrzeli może was zainteresuje. To jest tylko propozycja... na tamto opowiadanie mam bynajmniej jakąś koncepcję. Jeśli wam się nie spodoba spróbuje coś wymyślić dla kogoś kto będzie chciał czytać :)

piątek, 2 stycznia 2015

Okey... spróbujemy.

Okey... zważywszy na to iż jakimś cudem ktoś wgl się odezwał za co bardzo dziękuję :) postaram się coś napisać... nawet zaczęłam :D ale jedno mnie przeraziło... od 1 rozdziału minęło półtorej roku i boże co to za styl pisania xD ratujcie... Mam nadzieję że coś się poprawiło od tego czasu i że komuś będzie się chciało nadal to czytać :)
Postaram się jak najszybciej dodać nowy post :)

piątek, 5 grudnia 2014

Powrót?

Hmmm... szczerze? Już od dłuższego czasu rozważam powrót do tej opowieści.... ale zastanawiam się czy ktokolwiek by tu jeszcze zaglądał?
Jeśli ktoś jest chętny poznac dalsze lody tej dwójki nich da znac :) /to zobaczymy czy da się coś zrobic
~Emm..

niedziela, 6 kwietnia 2014

Zawieszam....

Stwierdziłam że to trochę bez sensu :/ nie mam pomysłu na ciąg dalszy już od miesiąca a teoretycznie od dwóch... Postanowiłam zawiesić bloga jednak dla tych którzy czytali obiecałam sb że do niego wrócę i dokończę muszę tylko wpaść na jakiś przełom w mojej wenie co do tego opowiadania. Mimo to :D :D założyłam drugiego także o GaaSaku tutaj mam w miarę ogarniętą fabułę od początku do końca więc ta historia na pewno bd dokończona :D 
http://koniecpoczatku-gaasaku.blogspot.com/
Więc:
1)zawieszam Bloga-Obiecuję że wrócę do niego i dokończę :*
2) Zapraszam na nowego o tej samej tematyce:
http://koniecpoczatku-gaasaku.blogspot.com/

~Emm..

środa, 12 marca 2014

,,31''-Przez wątpienie, do poznania.

Na początek chciałabym przeprosić każdego kto czekali za to że tak długo to trwało i za to że pomimo czekania ten rozdział jest beznadziejny dosłownie...:/ jak zwykle pełno, błędów, powtórzeń, interpunkcji przepraszam...


Są chwile, których nie sposób zapomnieć, którymi powoli przesiąkamy i nie chcemy oddać wspomnień z nimi związanych. Właśnie w tych krótkich momentach dostrzegamy sens życia. Dostrzegamy to co niegdyś było ukryte za kłamstwem wypowiadanym przez innych ludzi na ten temat. Wtedy właśnie czujemy, że żyjemy, że mamy do tego wszystkiego jakiekolwiek prawa.
Zielone tęczówki oplotły spojrzeniem cały widok. Piękne domki skąpane w blasku słońca tworzyły okręg Wioski otoczonej wysokimi murami. Za nimi rozciągały się zielone lasy, wzniesienia odziane w najróżniejsze jego odcienie, szczyty pobliskich gór przesiąknięte wyzwaniami na tle błękitnego nieba. Podmuchy wiatru sprawiały, iż liście tańczyły wesoło odbijając jasny blask, poruszane gałęzie płoszyły ptaki, które niczym uwolnione z wielkiej klatki wzbijały się w niebieskie sklepienie.
-Chciałabym być tak jak one...-słodki szept zagłuszył ciszę.
-Czyli?
-Wolna od zmartwień i obowiązków, nie przyciągana do tej ziemi poprzez grawitację, niesiona marzeniami.-uśmiechnęła się sama do siebie.
Ciemnowłosy zrównał się z nią.
-Nikt ci tego nie zabrania, ale czy jesteś pewna? Jeśli chciałabyś się odciąć od tego wszystkiego musiałabyś porzucić tych, których kochasz, miejsca będące ci bliskie, wszystko co jest ci znane dom, Wioska... Z tym wszystkim musiałabyś się pożegnać.
Obiegła wzrokiem Wioskę. Ludzie z tej wysokości wyglądali jak male mrówki krzątające się po jakimś wielkim placu z przeszkodami. oni wszyscy nie mieli zmartwień takich jak ona... nawet Lee nie wiedział co teraz czuje. Przecież jest demonem, daje sobą pomiatać na prawo i lewo, jest tylko kulą u nogi dla każdej ważnej jej osoby. Mimo wszystko myśl o porzuceniu takich osób jak Naruto czy Ino. Te wszystkie kłótnie, wspomnienia, każda przeżyta chwila. Nie... Ne mogłaby tego zrobić zwłaszcza jemu. Już raz widziała te kryształowo niebieskie oczy zaszklone łzami i to jej wystarczy. Może nie trzeba uciekać od problemów tylko je przezwyciężyć? może trzeba po prostu pokazać światu że tak naprawdę jest kimś o wiele więcej wart niż to za co ją uważa?
-Nie chcę tego...-powiedziała łagodnie, ledwo słyszalnym głosem.-Nie chcę was zostawić, tylko potrzebuję czasu, aby jakoś to sobie poukładać, aby stać się silniejszą i wykorzystać to...- spojrzała na swoje dłonie przypominając przyjemne dreszcze otaczające jej ciało kiedy wyzwalała ta energię.-to coś.
-Tylko pamiętaj...-położył silna dłoń na jej ramieniu lekko je ściskając, spojrzał w zieleń tęczówek-Nigdy... nigdy nie będziesz sama. Zawsze będziesz miała nas Ino, Hinatę Naruto, mnie i całą resztę.
Ciepły uśmiech, który zagościł na jego twarzy spowodował odruch jej ust ,które również przybrały podobny kształt. Styknęła zimne, blade palce z jego dłonią przekartkowując w tą i z powrotem wszystkie swoje myśli. Racja.... nie musi uciekać- ma więcej niż ktokolwiek mógłby wymagać, ma przyjaciół jej własną rodzinę.
-Będę pamiętać, dziękuję.
Odwróciła się i przytuliła delikatnie obejmując go ramionami. ich ciała przyległy do siebie, a oddechy się zgrały. zmienił się przez te trzy lata od egzaminu... i to bardzo.
-Idziesz dalej?-głos rozbrzmiewający przy jej uchu rozproszył chwilę nieuwagi. Odsunęła się i spojrzała jeszcze raz na widok Wioski.
-Nie wiesz... chyba jeszcze chwilkę tutaj zostanę.
Kiwnął delikatnie głową i ruszył w stronę ścieżki spowitej ciemnym lasem. Odprowadziła go wzorkiem, a kiedy zniknął nabrała powietrza w płuca usiadła na krawędzi skarpy. Nogi zwisały bezradnie w powietrzu, dłonie oparte o ziemię i włosy rozwiane niezdarnie przez wiatr. Po kilku minutach położyła się powoli na plecy kierując swój wzrok ku niebu. Delikatne obłoczki przybywały leniwie znad północy, łopot skrzydeł słychać było co raz częściej, a spokoju który ją otaczał nikt ani nic nie przerwało. Miała czas.... czas aby oddać się na chwilę swoim myślom posłuchać co do powiedzenia ma w tej stawie serce, a co rozum. Wszystko było cały czas tak zagmatwane. ,,jedno jest pewne- nie mogę więcej się poddawać, muszę być silniejsza i nie dać sobą pomiatać.'' Wstała wracając do poprzedniej pozycji:
-Koniec. Dam radę.-powiedziała sama do siebie pewnym głosem, dodając po chwili cicho.-Przynajmniej mam taką nadzieję, że uda mi się to pokonać.

To co nam najbardziej przeszkadza w życiu to my sami. Zawsze wszystko sami psujemy i niszczymy wszystko na co pracowaliśmy przez jeden głupi błąd, który następnie odbija się na tym wszystkim. Nasza przeszłość jest nie zmienna,teraźniejszość śmieje się nam w twarz, a przyszłość nie chce zdradzać żadnej z tajemnic i jak się w tym wszystkim odnaleźć? nie każdy to potrafi... nie każdy kto jest pogrążony w tym co nas otacza.
Kolejny ból przeszywający pięść odbijającej się od ściany. Siła spowodowała głęboki ślad w miejscu uderzenia. Oparł dwie silne poszarpane dłonie na murze spuszczając głowę z zamkniętymi oczami łzy skapywały na ziemię tworząc małe znikające powoli plamki.
 -Nie pozwolę ci tak po prostu zniknąć.
Odparł tylko sam do siebie i odskoczył od muru twardo ruszając w stronę bramy Wioski, po chwili znikając za jej murami w otchłanie bezgranicznej ciemności owianej chłodem.

Delikatne, blade, kościste nóżki szły wolnym krokiem w stronę największego z oświetlonych budynków. Gwieździste niebo w kolorze ciemnego granatu przywoływało wspomnienia. Patrzyła wciąż na szklane okna wypełnione światłem będących w środku lamp. Kierowana tą przyciągającą jasnością poczuła nagłą pustkę w sobie. Czoło zalało się potem, a oddech przyspieszył stając się nierówny, zimne nieprzyjemne dreszcze obiegły cale ciało-przyspieszyła kroku. Ostatnie kilkadziesiąt metrów przebiegła trzymając w ręku parę sandałów niezmiernie jej przeszkadzających. Szybkim krokiem podbiegła po schodach... Teraz była już zalana potem,przed oczami widziała miotające się, nieprzyjemne, czarne plamy, które odbierały jej powoli czynności życiowe. Kiedy nareszcie znalazła się przed tymi najważniejszymi drzwiami stała jak wryta. W ciszy słyszała tylko nierytmiczne i stanowczo za szybkie bicie serca. Przyłożyła kościste palce do drewnianych drzwi czuła się jakby coś pękło,jakaś bardzo ważna więź, jakby straciła coś naprawdę ważnego. Kręcąca się wokół cisza zaczęła już ją denerwować, pchnęła w końcu drzwi i ujrzała oblicze, którego się nie spodziewała.Przed samym biurkiem Tsunade stało 4 dobrze jej znanych ludzi.
-Kakashi-sensei.....
Przełknęła cicho ślinę. Grube krople potu nadal spływały po jej ciele leniwie okazując nie tyle co zmęczenia, co strach.
-Co ty tutaj robisz?!-nagle z miejsca poderwała się gwałtownie blondynka, mierząc wzrokiem całą nędzną postać Sakury.
-Co się stało?-Zielone tęczówki obiegły wszystkich zgromadzonych i zatrzymały się na ciemnych oczach Piątej.-Tsunade wiem, że coś się stało.-Cisza... znowu ta przeklęta cisza.-Odpowiedz!
Krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu, a każdy z osobna swoją uwagę zwrócił na inny szczegół w różowowłosej.
-Chodzi o...-Przymknęła oczy siadając spokojnie na swoje miejsce.-Skura chodzi o .. Naruto.
Ostatnie słowo było ledwo co słyszalne, a jednak wbiło się w głowę dziewczyny niczym kunai przecinające serce na wylot. Momentalnie otworzyła szeroko oczy, zesztywniała osunęła się delikatnie na kolana. Tęczówki zaczęły się trząść niczym nie kierowane, po polikach zaczęły spływać zimne, słone łzy.
----------------------------------
Przepraszam :(
~Emm.

wtorek, 18 lutego 2014

Przepraszam...

Przepraszam za nieobecność ;/ jakoś nie mam czasu ani weny ale postaram się w weekend coś dodać :D
przepraszam i Dziękuję tym którzy czekają :*
~Emm

sobota, 1 lutego 2014

,,30''-Przez noc, drogą do świtu.

Z góry przepraszam za błędy powtórzenia, interpunkcję itp. oraz jeśli komuś to nie przypasuje ale nwm urazi za niektóre słowa :D

Błędy... nie ma człowieka który ich nie popełnia. Błędy nazywane przez nędzną ludzkość tylko kolejnym doświadczeniem. Jednym z najgorszych jest fakt, że nigdy nie przewidujemy burzy w ten najpiękniejszy czas... Burzy, która dopadnie każdego z nas jak szczęście, smutek, zgroza, miłość czy śmierć. Zjawisko niszczące cały nasz świat, ciało, a przede wszystkim duszę skrytą w najciemniejszych zakamarkach osobowości, którą wszystkim okazujemy. Osobowość? Kolejne pytanie.... Osobowość nas utożsamia z naszym ciałem o którym, każdy kiedyś zapomni.
-Idioto!-kolejne szklane naczynie rozbiło się o ścianę i rozsypało się w drobny mak. Ból w głowie będący niczym żar palący ciało doprowadzał do obłędu.- Zachciało mi się okazywania uczuć!-Kolejny krzyk i kolejne drogocenne ozdoby leżące porozbijane na podłodze. Pokój wyglądał powoli jak pole ciężkiej bitwy. Otworzył z trudem okno i zaciągnął się dwa razy świeżym powietrzem. Przyłożył dłoń do czoła ścierając z skroni grube krople potu.  Wdech i wydech z przymkniętymi powiekami. Zacisnął ręce na drewnianej framudze okna, słysząc dźwięk łamiącego się drewna puścił. Nagle wyglądając zza okna zobaczył dwie znajome twarze. 
Różowe włosy powiewające leniwie na wietrze, przykuły jego spojrzenie. Zaraz obok niej szedł rozgadany blondyn. Miał ochotę się roześmiać widząc poirytowana twarz dziewczyny. Nagle odwróciła się do niego i złapała za ramiona. Gaara jedynie wytężył słuch.
-Naruto-spojrzała w jego niebieskie oczy.-Śpieszę się, możemy porozmawiać troszeczkę później.-uśmiechnęła się, a ten tylko przytaknął.-Kocham cię Naruto.-złożyła pocałunek na jego czole.
Spuścił głowę cicho przytaknąwszy odwrócił się i ruszył w stronę domu.
Sakura odprowadziła wzrokiem przyjaciela, po czym objęła się własnymi rękami. Zawsze czuła się przy nim jak przy najbliższym bracie i za takiego go uważała. Nieświadoma tego co robi podniosła głowę wyżej w stronę jednego z najbardziej zadbanych domów. W jednej z witryn okiennych napotkała turkusowe spojrzenie. 
Kiedy podniosła wzrok serce zabiło mu jeszcze mocniej. Miał wrażenie, że słychać je, aż tam na dole. Przepełniony gniewem, który go wypełnił po ujrzanej sytuacji. Dlaczego poczuł nagle taki gniew? Nienawiść? Mierzyli się spojrzeniami, a on miał wrażenie nijakiej, niemej więzi między nimi. Ponownie zacisnął dłonie na framudze okna.
Miała ochotę do niego pobiec, poczuć jego dotyk i silne ramiona na swoich plecach. Usłyszeć ponownie jego szept i wplatając palce w jego włosy. Zniknął w głębi ciemnego pokoju. Poczuła jakby została spoliczkowana.
Skierowała swoje kroki w stronę wejścia do budynku. Przed samym przekroczeniem progu zatrzymała się gwałtownie i spojrzała w stronę wielkiego szpitalu. Tam mogą być ranni i to przez nią, przez to że nie mogła, nie umiała się powstrzymać, opanować. Spuściła głowę w dół. W końcu on tez mógłby być ranny, walczył z nią. Pamiętała każdy atak przypuszczony na jego osobę. W szpitalu jest wiele specjalistów, a on siedzi tutaj sam bez żadnej pomocy. Odsunęła się od drzwi i ruszyła ponownie w stronę budynku z wielkim czerwonym krzyżem. Po kilku krokach zacisnęła ręce w pięści i przystanęła. Walka tocząca się pomiędzy rozumem, a jej chęcią pomocy powodowała zamęt. Odwróciła się na pięcie i stanowczo przeszła przez próg budynku i ruszyła po schodach w górę. Kiedy stanęła przed wejściem do mieszkania cała pewność umknęła gdzieś daleko. Chciała zapukać jednak z tego zrezygnował. Przymknęła oczy i zaczerpnęła powietrza. Położyła dłoń na klamce i stanowczo nacisnęła.
Weszła do środka, gdzie ogarnął ją błogi spokój panujący w całym pomieszczeniu. Zasłonięte wszędzie okna pozbawiły uroku, który by nadawało światło. W zadbanym pomieszczeniu było widać pewną rękę Temari. Rozejrzała się w okół, pomimo pozytywnych elementów całość wydawała się być przytłoczona i owiana smutkiem. Z zamyślenia wyrwał ja dźwięk tłuczonego szkła i huk czegoś co spadło gwałtownie na ziemię. Podeszła wolny krokiem do jednych z sypialnianych drzwi. Ponowny hałas spowodował impuls. którym się pokierowała i otwierając drzwi weszła gwałtownie do pokoju. to co zobaczyła o mało nie zerwało jej z nóg.
Otworzone okno sprawiało, że do pomieszczenia wpadało pełno światła, które odbijało się od leżącego wszędzie potłuczonego szkła. Wesołe kolory, wydobywające się z tych ostrych kawałków przypomniały jej pewną zabawkę z dzieciństwa. Szafki były to połamane to przewrócone, z ścian znikły obrazy leżące teraz na ziemi. Puch z kołdry i poduszki latał delikatne poruszany wiatrem, a samo łóżko przemieniło się w parę małych drzazg i trochę większych pieńków. Przy lewym rogu pokoju stał mężczyzna tak jakby bał się światła wydobywającego się zza okna. Zrobiła krok w jego stronę, nagle żyrandol spadł tuż przed jej twarzą. Zrobiony z małych krysztalików rozsypał się na małe drobinki. Siła upadku sprawiła, że niektóre odprysnęły od ziemi wbijając się w skórę różowowłosej. Poczuła piekący ból zadany małymi ostrymi kawałeczkami... zignorowała go ponownie przenosząc wzrok na osobnika stojącego nieopodal.
-Zostaw mnie...-wyszeptał cichym głosem. Widząc że nadal się zbliża dodał-Po co przyszłaś?
Słysząc jego cichy głos i pytanie przystanęła spoglądając na swoje dłonie.
-Sama nie wiem.
Podeszła jeszcze bliżej, gdy on w tym czasie osunął się po ścianie.
-zostaw mnie... nie powinnaś tutaj przychodzić nie teraz.-powiedział, a gdy stanęła nad nim chcąc przykucnąć krzyknął.-Idiotko! słyszysz mówię, abyś stąd poszła!-Wstał i zamachnął się ręką, dodał.-Zjeżdżaj! Pojebany bachorze! No już!
Wyszedł z cienia i stanął w blasku słońca, teraz ujrzała go w całości. Z pobrudzonych ramion spływały gdzieniegdzie maleńkie strużki krwi z ran, zapewne powstających w wyniku porozbijanych przedmiotów. Zmęczenie o którym świadczyła sama istota jego twarzy było ogromne, a przez turkus oczu przebiegał ból i cień wywoływany przez demona. Zacisnął pięści i ponownie uniósł głos podchodząc do niej bliżej, gdy ta z każdym jego krokiem robiła krok w tył.
-Głucha jesteś! Do cholery wynoś się!- podniósł jedną z zaciśniętych rąk i wycelował w jej twarz.
Uderzenie było silne, jednak lądując na ziemi pokaleczyła sobie jeszcze bardziej dłonie. Zakrwawioną rękę przyłożyła do uderzonego przed chwila policzka zostawiając na nim czerwony ślad.Wstała niezdarnie i spojrzała na Kazekage. Widziała jego obłęd w oczach i dobrze wiedziała jak się teraz czuję. Jeszcze ledwie godzinę temu czuła się tak jak on. Strach, brak władzy nad własnym ciałem. Podeszła do niego chwiejnym krokiem. Odtrącił ją znowu, tym razem nie upadła. Spojrzała w jego oczy z delikatnością, której przedtem w niej nie widział.
-Przestań! Spieprzaj słyszałaś!-wykrzykiwał jej prosto w twarz.
Ukłucie, które poczuła gdzieś tam w głębi swojej duszy pokierowało jej ciałem. Stojąc teraz naprzeciwko niego przyłożyła mu poplamioną krwią dłoń do policzka. Chciał ją ponownie odtrącić jednak mu nie pozwoliła. Położyła drugą i spojrzała jeszcze głębiej w tęczówki. Poczuł jak odpływa cały gniew, a demon uspokaja się poskromiony jakąś dziwną energią, cała reszta przepełniła się nią, chłonąc jak gąbka wodę.
-Spokojnie... jestem tutaj.-wyszeptała tak, że nawet on ją ledwo co usłyszał.
Gdyby ktoś ich obserwował mógłby widzieć scenę jak z pięknego filmu. Podkład muzyczny byłby delikatny, kiedy ci dwoje stojąc tak na środku spustoszonego pokoju patrzą sobie w oczy i kładą oblepione krwią dłonie na polikach pozostawiając sobie wzajemnie czerwone ślady.
Nagle efekt muzyczny ,,wybucha'' w intensywnie kolorowych i szybkich dźwiękach kiedy łączą wzajemnie swoje wargi, niczym wygłodniałe zwierzęta. Poczuła muśnięcie , z początku lekkie. Rozchylając swoje usta pod jego naciskiem. Stwierdziła, że wbrew własnej woli topnieje w jego objęciu, oplotła jego szyję dłońmi i zatopiła długie place w czerwonych włosach przysuwając się jeszcze bliżej. W jednej chwili iskra zamieniła się w płomień. Poczuła jak emocje wypełniają ich ciała, pocałunek którego chciała-więcej i mocniej. Nie zwracała uwagi na nic, zatracona w szumienie własnej krwi, odurzona uczuciem nieważkości.
Gaara wyplótł ręce z jej włosów zsuwając je na kark, a następnie na łopatki. Przydusił ją do siebie mocniej. Ledwo łapali oddech, jednak nie przerywali, każde łakome bliskości drugiego. Delikatnie przygryzł jej dolną wargę, na co zareagowała przyjemnie wczepiając swoje palce w jego koszulkę. Rytmy serc się zgrały, a oddechy pojednały się z sobą. Słodki smak warg przechodził przez ich ciała. Namiętny pocałunek przypominał taki, którym obdarowują się pierwszy raz prawdziwi zakochani w sobie kochankowie. Czas zatrzymał się w miejscu, żadne z nich nie miało najmniejszej ochoty się odsunąć. Podniósł ją powalając opleść nogami swoje ciało. Szedł powoli w stronę ściany, docierając do niej przywarł dziewczynę i ponownie zagłębili się w namiętnym pocałunku, łącząc z sobą języki w przedziwnym i niezrozumiałym tańcu.
-Gaara! jesteś w domu?-z korytarza dobiegł krzyk Temari. Kazekage zaklął w duchu odchodząc od różowowłosej.
-Jestem.-powiedział spoglądając głęboko w zielone oczy.
-Co do cho... Gaara!-ponowny krzyk Temari po zobaczeniu sypialni chłopaka rozległ się po całym mieszkaniu, jakby zupełnie nie zauważyła przyjaciółki.
-Posprzątam...-odparł a na widok jego miny i przewrócenia monotonnie oczami Sakura pragnęła wybuchnąć śmiechem.
-Sakura? co tutaj robisz?-zapytała dopiero teraz ją zauważając.
-Przyszłam podziękować twojemu bratu za pomoc.-powiedziała niewinnie, na co blondynka tylko rozszerzyła oczy wzruszyła ramionami wychodząc oszołomiona z pokoju.
-Daj.- wzięła jego pokaleczone ręce i po chwili po małych rankach nie było śladu.
-Idź stąd.-stanowczy, chłodny głos.
-Co? Ale...-jej słowa ginęły, zostając w gardle.
-Słyszałaś? Zmiataj stąd szmato.-patrząc w jego oczy zobaczył chłód,jakby nic się nie wydarzyło. Płomień, którym przed chwilą się dzielili zgasił się momentalnie.- Jestem przez ciebie słaby. ulegam ludziom, górę biorą nade mną rzeczy, które wcześniej nie miały prawa głosu w mojej osobie. Zjeżdżaj!
Krzyk i słowa, którymi została potraktowana przed chwilą rozdarły ją na miliony kawałków. Ominęła go szybkim krokiem ukrywając łzy i wybiegła z pokoju. Szybkim krokiem przecięła korytarz.
-Sakura nie zostaniesz? Zrobiłam herbatę i ...
Nawet nie usłyszała odpowiedzi. drzwi zatrzasnęły się z wielkim hukiem, a różowowłosa osóbka zaczęła biec.... uciekać. Dlaczego nie posłuchała siebie na początku i nie poszła pomagać w szpitalu? Dlaczego tak cholernie to ja bolało, chociaż wypierała się uczucia nad którym ostatnio tyle rozmyślała? Dlaczego  pozwoliła siebie, aż tak zranić i poniżyć? W biegu otarła łzy i ruszyła do pierwszego celu podróży.
-Zmarnowałam tyle czasu....-karciła siebie cichym szeptem.
Przy samym wyjściu do wielkiego budynku zderzyła się z jakąś osobą. Podnosząc wzrok ujrzała dobrze jej znana sylwetkę.
-Lee?-zapytała trochę zdziwionym głosem.
-Ooo Sakura. Cześć.-posłał jej życzliwy uśmiech, którego nie dało się odwzajemnić-śpieszysz się?
-Tak jakby-powiedziała wstając przy pomocy jego dłoni-muszę znaleźć Tsunade i pomóc..
-Słyszałem co się stało-spuściła głowę.-Ej uśmiechnij się. To nie twoja wina, nikomu nic się nie stało wszyscy zdrowi już w swoich domach.
-Naprawdę?
-To jak... widzę, że się już nie śpieszysz.
-chyba nie..-powiedziała oddychając z ulgą na wieść że nic nikomu się nie stało.
-Przejdziemy się?-skinęła głową-pokażę ci coś.
Ruszyli w stronę wielkich rzeźb w dużej skale. Przemierzali razem drogi Konochy zapełnionymi ludźmi: starszymi, dziećmi, nastolatkami. Zwykły nijaki dzień. W końcu stanęli przed rzędem długich schodów.
-I zamierzasz tam wejść?-spytała zaczynając się śmiać.
-I ty też.-otworzyła czy szerzej jeszcze raz przyglądając się wielu stopniom. Wzruszyła bezradnie ramionami i ruszyła za krzaczastobrwistym. Na samej górze zdyszana opadła na zielona trawę.
-po jakie licho Lee... tutaj wchodziliśmy?-mężczyzna jedynie się roześmiał pomagając jej wstać.
-A teraz powiedz mi czy nie było warto?
-------------------------------------------------------
Nie jestem pewna czy komukolwiek sie spodobało.
~Emm.