niedziela, 19 stycznia 2014

,,25''- Gekhaj

To co nas otacza, a jest niewidoczne dla oka i czarne niczym śmierć- ciemność... Ciemność postrzegana w wielu sercach do,których należy ten obcy nam świat. Zjawisko które napawa strachem każdego z nas, które nie pozwala na nadzieję i na optymistyczny tok myślenia. Czerń, w której mogą znajdować się największe potwory i demony najczęściej będącymi ludźmi. Niezauważalny ruch, niewystarczający oddech, spojrzenie bez wyrazu. Strach biegający swobodnie po twojej duszy, niczym nieokiełznany.
Różowe tęczówki śledziły ruchy blasku księżyca idącego po niebie. Dotknęła dłonią ostatniej z ran  zadanych jej niedawno... Na pewno nie powie im gdzie są te cholerne, tajne wejścia do Wioski, nawet za cenę własnego życia.
Siedziała na ziemi, szczupłe nogi miała oparte pionowo o podłogę,  przyłożyła tył łowy do mokrej ściany przymykając oczy, a spod palców zaczęła wyłaniać się zieleń płomyków. Zacisnęła mocniej zęby. Nie miała już sił, leczenie sprawiało straszny ból ale wiedziała, że musi to zrobić- inaczej ciężko będzie jej stąd uciec. Nie może się poddać z tak prostego powodu.. nie ma sił? Ma i to więcej niż się spodziewają... Zacisnęła pięści. Nie pozwoli sobie na tak szybką przegraną. Przecież ma dla kogo istnieć. Naruto, przyjaciele-jej druga rodzina, nawet świadomość ostatniego wydarzenia z Gaarą sprawiała, że ma ochotę z nim jeszcze porozmawiać.
Do pokoju wpadła nagle wielka smug światła. Sakura przesłoniła oczy dłonią, próbując dostrzec postać stojącą w drzwiach. Mimo jej wysiłku dowiedziała się kto to gdy ten stał tuż przed jej twarzą.
-I co...? Nadal nie masz zamiaru nam powiedzieć gdzie są te wejścia prawda?-Spojrzał jej prosto w oczy. Strach ponownie przeszedł po jej ciele niczym gorąca lawa, oblewając ciało zimnym potem.
-Nie.-Odpowiedziała stanowczym, choć cichym tonem.
Nie ukrywając niezadowolenia, chwycił ja za ramię i rzucił na podłogę. Silne dłonie Itachiego zerwały i tak na wpół zakrywające ciuchy Sakury. Uderzenie o podłogę bolało, odezwały się ponownie wszystkie z możliwy ran na jej ciele. Przejechał zimnymi palcami po jej nagim brzuchu.
-Niedługo będziesz błagała, abym ciebie wysłuchał w tej sprawie.- Językiem zatoczył koło na obojczyku i przez mostek dotarł do pępka powtarzając czynność z obojczyka. Robił to powoli, a jego ciężkie ciało i silne ręce uniemożliwiały różowowłosej jakikolwiek ruch.

***

-Przestańcie! obydwaj!
Krzyk wysokiej blondynki rozniósł się po gabinecie. Dwaj mężczyźni jednak nie dawali za wygraną. Naruto wytarł wierzchem dłoni ślad po drodze spływającej krwi. Spojrzał groźnym błękitem w oczy Gaary. Ten ponownie odwrócił się i ruszył w stronę drzwi.
-Nawet się nie waż!-krzyknął.
Czerwonowłosy przystanął i zacisną palce na klamce. Nagle silna ręka przytrzymała drzwi w taki sposób aby te nie mogły się otworzyć.
-Nie udawaj ze ciebie to nie obchodzi- spojrzał na niego przeciągając wzrokiem po jego twarzy- Nie udawaj, że ona ciebie nie interesuje, że się nie martwisz... że ci nie zależy.
-Zastanów się ile dla niej ryzykujesz. ten bachor nie jest wart niczego.
mówiąc to odepchnął rękę Naruto i wyszedł na jasne korytarz zatrzaskują za sobą drzwi. Wychodząc na świeże powietrze po poliku spłynęła mu samotna łza, którą natychmiastowo otarł.
,,Co ty robisz dzieciaku? Nigdy nie beczałeś, ta szmata ciebie zniszczyła!''
Głos odbijający się w jego czaszce nie dawał mu spokoju... złapał się rękoma za włosy.
-Przestań.
Wysyczał, upadł na kolana. Ból, który rozszedł się po jego ciele był niczym ostatnie ataki śmiertelne jednak śmierć nie nadejdzie. Ból i ten wywołany przez demona, i ten wywołany przez jego własne słowa w gabinecie Piątej. Powoli całkowicie tracił świadomość tego co tak naprawdę się z nim dzieje, dlaczego tak nienawidził siebie za słowa wypowiedziane do Naruto dlaczego Sakura zaczynała mieć na niego, aż taki wpływ, dlaczego brakowało mu jej z każdą chwilą co raz bardziej? Jednak jednego był pewien... musi jakoś pomóc.

Biegli już długi jednak żadne z nich nie miało najmniejszej chęci na zatrzymanie się. Biegnący z przodu Gai z Lee nadawali dość szybkie tępo. Po 4 godzinach biegu ciemna nocą zatrzymali się. Powoli obok nich pojawiały się następne postaci.
-Neij, spatrolujesz teren?-Gai mówią to zbliżył się do Kakashiego.
-Tak.
Już po chwili na skroniach mężczyzny pojawiły się ślady żyłek, a on sam błądził oczyma po najbliższych kilometrach. W końcu znalazł, widział. Grota, ciemne tunele tworzące korytarze, pełno drzwi, a prawie na samym końcu w ostatnim pokoju znalazł dziewczynę i mężczyznę. Razem leżących na podłodze, mimo tego że całe ciało mężczyzny zasłaniało osóbkę dobrze widział kto to jest. Widział jak bardzo cierpi, dostrzegł rany...
-Jesteśmy blisko-powiedział zamykając na chwilę powieki- jakieś 2 kilometry drogi.
-Dobrze... więc robimy mały postój.-Powiedziała bez wątpienia Kakashi.
-Co! Nie możemy jesteśmy tak blisko. Kakashi-sensei!
-Naruto uspokój się i odpocznij chwilę. Każde z nas musi trochę zregenerować siły w końcu będziemy musieli wszystkie przeciwstawić przeciwko tym bandytom.
Blondyn jedynie spuścił głowę i podszedł pod drzewo pod, którym usiadł z rozzłoszczoną miną. Gdy cała reszta siedziała i odpoczywała spostrzegł idącego w stronę ciemnego lasu Gaarę. Cały czas był na niego wściekły, miał ochotę rozszarpać go na miliony kawałków. Mimo wszytko coś było nie tak. Kazekage szedł strasznie wolnym i chwiejnym krokiem, podtrzymywał się ręką o drzewa. Śledził go wzrokiem, aż ten się zatrzymał nad wielką przepaścią w dół, niebieskooki przez chwile miał wrażenie, że ten skoczy w czeluście mroku, szybko podbiegł do niego nie zważając na pozostałych.
-Co robisz?-spytał kładąc dłoń na jego drżącym ramieniu.
Kiedy czerwonowłosy odwrócił twarz do niego, można było zauważyć ciemność w oczach i swego rodzaju cierpienie. Źrenice błąkały się po całym kolorze turkusu, a usta zacisnęły się w cienką linię. Po plecach przeszedł dreszcz.
-Co jest?
Głos Naruto zaczął się trząść, a dłoń na ramieniu jego przyjaciela zacisnęła się jeszcze mocniej. Gaara spuścił turkus tęczówek i spojrzał na swoje stopy, a następnie na otchłań rozciągającą się pod nim.
Sam nie wiedział co się z nim dzieje. Demon w jego głowie jeszcze bardziej się rozbudził. Wszędzie widział jedynie szanse do zabicia swoich towarzyszy. Miał chęć poczuć zapach i smak świeżej, czystej krwi. Zrzucił bladą ręką, dłoń Naruto. Podniósł już drugą, aby zadać cios, ale usłyszeli odgłosy walki. Odwrócili natychmiastowo głowy w stronę odgłosów.  Szóstka shinobi walczyła zacięcie z sporą liczbą jakiś wrogów. Ten Ten wylądowała na drzewie. Odbiła się od niego i upadła na ziemię, podniosła wzrok i miała już przed oczami cale swoje życie. Jeden z kunai leciał prosto na nią, mając go już kilka centymetrów od twarzy, drogę zastąpił mu Neij. Ten Ten krzyknęła, a ciemnowłosy opadł na kolana trzymając się za ramię.
W tym momencie Naruto wyrwał się od spojrzenia Gaary i pobiegł pomóc przyjaciołom.
Walczące postacie umykały wzroku Kazekage, coś mu to przypominało. Każdy z wrogów wydawał się taki sam. Usłyszał szelest za sobą, nie wywołany przez liście na drzewach, tylko przez ciche stąpanie na trawie. Odwrócił się.
-Znowu się spotykamy.-spojrzał na osobę przesłonioną blaskiem księżyca.-Witaj Gaara.
Czerwonowłosy przymrużył oczy i kiedy zobaczył kształt kobiety jego usta ułożyły się w jedno imię.
-Gekhaj.
----------------------------------
~Emm

1 komentarz:

  1. Co chwilę jakieś nowe postacie, super. :) Gaara od początku pokazywał, że z jego głową jest coś nie tak, więc etap który właśnie przechodzi nie jest wcale zaskoczeniem. Shukaku kiełbasi mu tam jak zwykle. Co do sceny z Sakurą i Itachim- Osobiście nigdy nie potrafiłam sobie wyobrazić Itasia-napaleńca.No ale ty go w ten sposób widzisz, więc ok. Generalnie rozdział dobry, czekam na kolejny. :) Tymczasem zapraszam do mnie, bo ostatnio zaskoczył mnie przepływ weny i owocem tego jest rozdział 8. :)

    OdpowiedzUsuń