środa, 15 stycznia 2014

,,24''-Uczucia.

Trzeba było to w końcu przyznać. Nie każdy wie gdzie jest jego prawowite miejsce. Gdzie jest jego własny teatr życia i scena uczuć. Gdzie jest cała ta publiczność, którą powinno się teraz zachwycać swoją grą i talentem. Ciemne włosy falowały na zimnym powietrzu, które wpadało przez otwarte okno. A co by się stało, gdyby tak teraz to ona umarła? Gdyby straciła całego swojego ducha z ciała, a wiatr porwałby go dalej i dalej. Nad kraje, które zawsze chciała poznać, zobaczyć, poczuć? Mroczne myśli błąkające się po głowie drobnej osóbki przyprawiały o dreszcze. Nagle pukanie do drzwi wyrwało ją z tych nieprzyjemnych przemyśleń.
-Tak?-Cichy głos, drżącym tonem odpowiedział na sygnał kogoś kto pragnął wejść do środka jej nowego mieszkania.
-Hinata...? Jesteś tam??
Przez próg pokoju wszedł lekkim krokiem wysoki blondyn o krystalicznie błękitnych oczach. Przebiegł nimi po drobnej osobie i zakończył swój bieg wzrokiem na białych tęczówkach. Delikatny uśmiech nie wydawał się tak szczery jak zawsze, oczy przygasły, i cera jeszcze bardziej zbledła.
-Co się dzieje?-Jego głos był spokojny, a zarazem dość zaniepokojony, ściągnął kurtkę i rzucił ją na kanapę.
-Nic... tak się tylko zastanawiam... Jak teraz uczuje się Temari i czy jest ktoś teraz przy niej. Gaara raczej nie wydaje mi się zbytnio poruszony tym wszystkim.-Wzięła większy oddech i spuściła głowę w dół.-Ciekawe co się dzieje gdy tracisz duszę i zapadasz w wieczny sen, z którego nie masz najmniejszego prawa kiedykolwiek się wybudzić.
Podszedł do niej powoli wyciągając dłoń w stronę jej polików, uchwycił delikatnie jej twarz i popędził nosem po zimnej skórze.
-Na pewno stajesz się wolnym człowiekiem, bez zasad które trzymają ciebie niczym grawitacja przy ziemi. Nie martw się tam gdzie jest teraz Kankuro jest ciepło, nie ma żadnych trosk, obaw.
-Ale Te...
-Nie ma żadnego ale.-Uśmiechnął się do niej spoglądając w oczy-Temari nie jest teraz sama ma nas wszystkich ciebie, mnie Sakurę, babcię Tsunade całą Wioskę, a na pewno Shikamaru. Gaara jest zimny i nie okazuje uczuć, mimo to mam wrażenie, że to ukrywa i woli cierpieć sam bez udziału innych.
Ostatnie słowa wypowiadane były szeptem, który trudno było dosłyszeć nawet Hinacie. Przymknęli powieki i odszukawszy jej zziębnięte usta posmakował ich smaku. Ciepło wypełniające ich ciała rozeszło się po nich niczym fala żywego ognia. Pocałunek chociaż na początku niewinny i nieśmiały przerodził się w pełen uczuć i potrzeby czegoś więcej. Dłonie blondyna teraz tańczyły po całym ciele ciemnowłosej kobiety. Najpierw powolny ruch zdjął rozpięty już sweterek, a następnie ramiączka śnieżnej bokserki. W tym czasie ta pozbawiła go całej górnej garderoby. Obdarowując pocałunkami z szyi, aż po samą klatkę piersiową. Taniec dwóch powoli co raz to bardziej nagich ciał stawał się sztuką, który mało kto potrafi zrozumieć i pojąc w całości. Chwila przerwy i spojrzenie w oczy z wielkim pożądaniem i pragnieniem. Nieśmiały uśmiech i wymiana oddechów, aby następnie ponownie oddać się sobie i .... Pukanie, które rozległo się w tym momencie sprawiło, że kochankowie wręcz podskoczyli.
-Chwilka!
Głos Hinaty rozbrzmiał po pokoju, pukanie ucichło na chwilę. Naruto założył na siebie swoje rzeczy tak jak uczyniła to biało oka i podirytowany ruszył w stronę drzwi otwierając je na oścież.
W progu stał zdyszany nastolatek z próbą złapania jakiegokolwiek oddechu.
-Konochamaru! Czy wiesz która jest godzina?
-Tak, tak... wiem... tylko, że...-przełknął ślinę i zgiął się w pół opierając ręce na kolanach, oddychając z trudnością.-Piąta ciebie wzywa...chodzi... chyba... chyba o Sakurę.
Ostatnie słowo sprawiło, iż odcień błękitu przepełnił się czernią źrenicy. Poczuł teraz już ciepłą dłoń dziewczyny na swoim ramieniu.
-Idź, Naruto.
Odwrócił się do niej i złożył jeszcze jeszcze jeden namiętny pocałunek na jej wargach. Wnuk Trzeciego wywrócił tylko oczami, blondyn chwycił kurtkę jedną ręką, ostatni raz pocałował ukochaną i ruszył biegiem przez ciemne uliczki Konohy.
-Wejdź, Konochamaru. Chcesz może herbaty?
-Tak.. chętnie.
Wpuściła dzieciaka do środka mierzwiąc mu brązowe włosy i zamykając drzwi. Pełna obaw i niepokoju poszła do kuchni. Serce rwało się, aby pobiec także do rezydencji ale wiedziała, że tylko by tam przeszkadzała. Jak będą jej potrzebować to od razu wyruszy, ale teraz... kto wie może Kono będzie wiedział o co chodzi.


Do gabinetu wpadł zdyszany mężczyzna, od razu podszedł do biurka za którym siedziała blondynka. Uderzył dłońmi o blat i spojrzał jej prosto w oczy.
-Uspokój się i siadaj.
-Nie postoję gdzie...
Do pomieszczenia wszedli kolejni. Spojrzał na nich czujnym, pytającym wzrokiem. Lee, Neji, Kakashi, Gaara, Gai, Ten Ten, Kiba. Blondynka wstała z miejsca i podeszła w miejsce pomiędzy blondynem, a dopiero co przebytymi członkami.
-Mamy kłopot. Przed chwilą dostałam raport.-Palcami przeciągnęła po mocno zaciśniętych powiekach.-Wysłałam cztery godziny temu grupę 35 członków ANBU i nie znaleźli Sakury.
-Ale... co... jak...?
Pytania rozbrzmiewały od wszystkich poza czwórką postaci. Poddenerwowana Tsunade czekała, aż reszta się uciszy, oby dwaj Jonini także siedzieli cicho, ostatnią osobą której to nie poruszyło był czerwonowłosy Kazekage wpatrujący się w gwiazdy za szybą.
-Tak jak Gaara mi powiedział- tu zerknęła na chłopaka-nie widział jej od dłuższego czasu, ja zresztą też nie. Postanowiłam wysłać ludzi, aby się rozejrzeli,poszukali i znaleźli... znaleźli miejsce w którym ktoś niedawno walczył.-Wszystkie pary oczu zwróciły teraz na nią całkowitą uwagę.-Pominęłabym zapewne ten fakt gdyby nie to, że Sakury nie znaleziono do teraz, a na miejscu był kosmyk ściętych włosów istotnie należących do niej. chciałabym, aby wasza grupa znalazła jakiś szlak, czy cokolwiek, aby ją odnaleźć.
Po dość długiej rozmowie i przemyśleniach, rozważań grupa opuszczała gabinet, aby się przygotować. Tsunade jednym ruchem zgarnęła dwójkę, która wychodził jako ostatnia.
-Wy dwaj-wskazujący palec podleciał w górę i trafiła oby dwóch czubkiem w sam środek klatki piersiowej.-Niech nic wam nie strzeli do głowy. Macie uważać i tyle. Rozumiemy się?
-Nie.-odpowiedział od razu stanowczy głos blondyna, spojrzał Piątej w oczy-poświęcę nawet życie dla niej, więc nie licz na taka obietnicę.
-Naruto... i tak dużo zrobiłam, że postanowiłam cię puścić.
-A powinnaś w ogóle to robić?
Zapytał zimy, oschły ton. Spojrzał najpierw na znajomego potem na kobietę z wielkim biustem.-Czy ona jest warta mojego i jego życia? Dobrze wiesz, że tak się własnie stanie kiedy trafimy w ręce Akatsuki.
-Czy jest watra? Słyszysz siebie? Naprawdę nic cie to nie obchodzi? Ona może tera przeżywać największe cierpienia, a ty...
Nie dokończył. Gaara spojrzał prosto w oczy Naruto i powiedział bez najmniejszego zawahania. Coś w środku go od tego powstrzymywało, ale musiał jakoś załagodzić ból który wywoływał u niego demon kiedy ten myślał o różowowłosej.
-Nic... Nic nie obchodzi mnie ta suka.-Odwrócił się i zaczął odchodzić.
-Nigdy więcej tak nie mów.-Zacisnął pięści wypuszczając powietrze przez zatrzaśnięte zęby.
Nerwy pękły, tafla opanowania która dzieliła niebieskookiego od utraty kontroli rozpadł się niczym potłuczone lustro. Zamachnął się na odchodzącego Kazekage. Ten się uchyli i obracając się w jego stronę uderzył go z pięści prosto w twarz. Z ust wypłynął strumyk krwi.

**
-Gadaj!
Kolejny ból przeszedł po żebrach, kolejne krople krwi spływające na ziemię, kolejny cios zadany czymś ostrym, co kaleczyło jej ciało rozcinając skórę.
-Gdzie są te wejścia!-Krzyk stawał się co raz to bardziej wdzierać w jej zmęczony umysł. Powieki zasłaniały oczy, ale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na ani trochę snu.
-Nie powiem.
Wyszeptała ledwo. Poczuła silne uderzenie w twarz, gdyby nie łańcuchy które podtrzymywały ją w pozycji stojącej na pewno by upadła.
-Gadaj szmato!
Uderzenie w brzuch i odgłos kolejnych łamanych kości, kopnięcie w bok, cios nożem w ramię i ponownie. Nagle siła żelaza które ją podtrzymywało znikła, a ta upadła na ziemię. Ktoś podniósł ją do góry za włosy i uśmiechnął się. Ponowne uderzenie w brzuch i odbicie się plecami o ścianę.
-Powiem to ostatni raz. Mów szmato, albo ci którzy już idą ci na pomoc nie pożyją za długo.
---------------------------------------
I tyle na dzisiaj...
Ostatnio zupełnie nikt się nie odzywa... nwm czy wam sie podoba, czy nie, czy pisać dalej czy przestać ;/ smutaśnie trochę... ale wiem że jedna osóbka to czyta więc to właśnie dla niej dedykuję ten rozdział
~Emm.

1 komentarz:

  1. ja wychodzę z założenia że nawet dla jednej osoby warto pisać. :) Ja nigdy nie miałam nie wiadomo jakiego grona czytelników, czasami pisałam tylko dla siebie, ale sprawia mi to przyjemność i to jest najważniejsze :)Świetny rozdział, Gaara udaje twardziela, że go nic nikt nie obchodzi, w sumie może po śmierci brata jest załamany, ale nie do przesady... normalnie zdzieliła bym go w pysk ale zrobił to za mnie Naruto, haha. :) U mnie poród się odbył i rozdział 7 jest gotowy do przeczytania :)) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń