poniedziałek, 13 stycznia 2014

,,23''-Ciemne chmury.

Jedną z rzeczy, które bolą nas najbardziej jest samotność. Będąc jedyną osobą, pogrążoną w czerni mroku, czując się jakby do nikogo się nie należało, nikogo nie obchodzimy, a nasze istnienie jest mało ważne.
Tak własnie czuła się różowowłosa istotka od jakiś sześciu długich godzin. Mrok spowijający jej ,,celę'', pokojem nie dało by się tego nazwać... otaczała ją swoimi chłodnymi pętami. W powietrzu panowała straszna wilgoć, podłoga była z mokrego, gnijącego drewna. Jedynym oświetleniem całego pomieszczenia było miniaturowe okienko, przez które przedostawały się ostatnie promienie pomarańczy słońca. Zapach zgnilizny uderzający w ciało sprawiał, że to nie miało najmniejszej ochoty oddychać. Czas płynął strasznie wolno,sekundy sprawiały wrażenie bycia minutami, a te godzinami. Zielone tęczówki błąkały się z strachem po małym pomieszczeniu. Nagły huk otwieranych drzwi sprawił, że ciążąca lekko na klatce piersiowej głowa poderwała się do góry.
W drzwiach stanął wysoki ciemnowłosy mężczyzna, czerwień oczu wbiła się w nią niczym setka sztyletów. Podszedł do niej powolnym krokiem,odsunęła się jeszcze bardziej do ściany.
-To jak porozmawiamy?-Jego głos był miękki, a zarazem mroził krew płynącą w żyłach. Mówił powoli, opanowany. Cierpienie dziewczyny sprawiało mu największą przyjemność.
-Czego chcesz? wypuść mnie!- wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-Nie najpierw porozmawiajmy.
-Czego chcesz potworze?!
-Ostre słowa jak na tak małą dziewczynkę nie sądzisz?-Ujął dłonią jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy.-Jesteś dla nich kimś... ważnym. Przyjdą po ciebie.-Odepchnął z całej siły jej twarz,a ta z rozmachem odwróciła się w bok.-Ten niewyparzony blondyn i mały Kazekage.
-Nie!
-Nie?-Ponownie zbliżył się do niej, wykręcając mimo woli jej twarz w jego stronę.-A wiesz co ci powiem... jak już z chęcią odbiorę im życie, twojemu przyjacielowi i temu ważniakowi na którym tak ci zależy...
-Nie zależy mi na nim.-Jej głos wydawał się stanowczy jednak w środku poczuła coś co krzyczało na całe gardło, że to nie prawda, że zrobiła by wszystko aby był przy niej, aby go przytulic, poczuć.
-To tym lepiej-Musnął jej wargi. Oderwała się, wyrywając mu twarz spod władzy jego ręki.-No popatrz. Nie uczono ciebie, że starszych należy się słuchać?
-Najwidoczniej.
Jeszcze raz musnął jej usta swoimi, ta ponownie oderwała się od niego i wprost plunęła mu w twarz. Zamachnął się z całej siły i wierzchem dłoni uderzył w twarz tak, że dziewczyna opadła na ziemię. Podszedł do niej i załapał za bluzkę podnosząc ją do góry. Rzucił nią o ścianę. Odbiła się od niej o kilka centymetrów wypuszczając tym samym kilka kropelek czerwonej krwi. Upadła z impetem na morką podłogę. Znalazł się przy niej strasznie szybko, podnosząc ją w brutalny sposób przydusił do ściany od, której przed chwilą się odbiła.
-Nie zachowywałbym się w ten sposób na twoim miejscu.-Twarda pięść przywarła do jej brzucha, a z ust popłynął strumyczek ciemnej cieczy.
-Spieprzaj.
Ponownie uniósł zaciśniętą dłoń. Widziała jak zbliża ją do jej ciała, przymknęła oczy gotowa na poczucie bólu, mimo to ten ie nastąpił. Uchyliła powieki. Rękę mężczyzny zatrzymała dłoń kogoś innego. Spojrzała trochę wyżej, napotykając wzrok o niebieskiej barwie. Długie włosy mężczyzny opadały delikatnie na ramiona, wyraz twarzy pozostawał przez cały czas nie rozszyfrowany. Itachi spojrzał na niego z zdziwieniem, wyrwał się z jego dość mocnego uścisku.
-Zmiataj stąd...
-Pain ciebie wzywa.-Odparł krótko, po czym ruszył w stronę drzwi. Itachi odprowadził go zimnym spojrzeniem i odwrócił się w stronę Sakury.
-Jeszcze tutaj wpadnę.-Ponownie założył pocałunek na jej lodowatych ustach i wyszedł z pokoju starannie zamykając pomieszczenie.
-Naruto.. Gaara...-Imiona wyszeptane rzez nią połknęła ciemność.

Czerwonowłosy mężczyzna przemierzał nocą drogi Wioski Liścia. Cisza nocy rozbrzmiewała w jego umyśle. Głęboki wdech i wydech, ponownie to samo... wdech, wydech, wdech... Musiał w końcu przyznać, że ta Wioska to dość śliczne miejsce. Pełne spokoju, szczęścia, miłości i ludzi. Właśnie ludzie... ile ich musiało zginąć? Z liczby ponad milionowej nie pozostało nawet tysiąca. Spuścił wzrok. Przed oczami widział teraz twarz swojego brata. Nie miał ochoty tego dłużej ukrywać. Przed Temari starał być neutralny tak aby dawał tylko pozór tego, że jest mu smutno, przed całą resztą świata stawał się w ogóle nie pokazywać. Przystaną przed małym domkiem. Delikatny kolor jego ścian, wielkość okien i styl jego właścicielki świadczyły o tym, że ta osoba jest jego zupełnym przeciwieństwem. Potrafi wyrazić swoje najgłębsze uczucia, pokazać światu to czego tak naprawdę mało kto dostrzega.
Podszedł do drzwi i zapukał delikatnie. Raz, drugi i kolejny. Przestało mu się to podobać. Odszedł parę kroków do tyłu i spojrzał w górę. W wszystkich oknach było ciemno. Nieliczne gwiazdy odbijały się w szybkach. Podszedł do drzwi i jeszcze raz zapukał. Nic. Położył rękę na klamce, nie będąc pewien nacisnął. Nie spodziewał się, że drzwi będą otwarte, jednak już po chwili ogarnęło go przyjemne ciepło i łagodny zapach perfum. Rozejrzał się najpierw po dolne części domu, kuchnia, salon. nikogo tam nie było. Ruszył schodami ku górze, cicho stąpając na nogach spokojnie rozglądał się po zadbanym domu.Jedna z sypialni była pusta, po charakterze jej umeblowania było widać, że jest przygotowana dla jakiś gości, łazienki tez obecnie nikt nie zajmował, podszedł do ostatnich drzwi. Cicho otworzył je uważają na najcichsze skrzypienie. Pusto. Delikatny zieleń ścian współgrał z całą resztą mebli. Miliony zdjęć na ścianach przedstawiając kilka tych samych osób. Podszedł i przyjrzał się im... Naruto, Sakura, Sasuke, Kakashi, Trzeci Hokage, Ino, Shikamaru, Ten Ten, Hinata, Lee.. i cała reszta gromady przyjaciół. Każde z nich uśmiechnięte i szczęśliwe. Kwiaty na szafce były już uschnięte, a na półkach było sporo kurzu. Wielkie łóżko mogło się równać z tym które miał w swojej rezydencji, chociaż nie całkiem. Parapet okna zdobiły jakieś sadzonki które oplatały swoimi wicmi śnieżną firanę.
Wyszedł... coś było nie tak.
Sakura nie zostawiła by otwartego domu, zresztą nie widział jej nigdzie przez ostatnie godziny.  Po plecach przebiegł mu straszny dreszcz. Zszedł schodami w dół i wyszedł z domu. Zamknął dokładnie drzwi i ruszył w stronę rezydencji Piątej. ,,Gdzie ona do cholery jest''. Nie chcąc się przyznać w duchu, że się o nią martwi przeklinając ją na wszystkie sposoby. Spojrzał w niebo. ciemny granat tracił swój urok, a male punkty których nie było dużo traciły swój blask. Księżyc powoli zasłaniały burzowe chmury. Zrobiło się chłodno i zaczął wiać zimny wiatr.
Wchodząc po schodach rezydencji, wrażenie jakiegoś strasznego zjawiska które ma nastąpić nie odstępowało od niego na krok.
-Proszę.
Już zaspany głos odpowiedział mu kiedy zapukał do drzwi gabinetu Piątej Hokage. Wszedł śmiałym krokiem i usiadł przed zaspana blondynką. Kończyła podpisywać jakieś dokumenty  spojrzała w turkus jego oczu.
-Wdziałaś może gdzieś Sakurę?
Zapytał prosto. do teraz nie był zbytnio przyzwyczajony do tonu, którym mógł rozmawiać z tak wysoko ceniona osobą.
-Nie, coś się stało?-jej głos wskazywał na to, że się zaniepokoiła.
-Nie ma je w domu, nie widziałem jej od....-Nie dokończył.
-Hmmm...-blondynka z dużym biustem wstała z krzesła i podeszła do okna.-To dość dziwne. Sakura raczej nie za często chodzi sama o, aż tak późnej godzinie.-Odwróciła się i spojrzała ponownie na młodego Kazekage.-Podejrzewasz, że coś się mogło stać?
-Czy ja wiem? Gdyby nie to, że mam się nią opiekować tak jak mi poleciłaś, to w ogóle bym o tym nie pomyślał.
Mimo wszystko blondynka zauważyła, iż po jego twarzy przebiegł cień strachu. Wstał i skierował się do wyjścia, w progu trzymając otwarte już drzwi odwrócił głowę i powiedział zimnym tonem:
-Nic mnie nie obchodzi ta dziwka...
Odszedł. Na dźwięk tego ostatniego słowa Tsunade rozszerzyła źrenice i wyprostowała się. Otrząsnęła się po kilku minutach.
-Shizune!
Zaraz do pokoju wleciała ciemnowłosa kobieta.
-Tak Tsunade-sama?
-Zwołaj kilku ninja i niech rozejrzą się po Wiosce i jej najbliższych obszarach. Niech poszukają Sakury.
-Tsunade-sama... czy coś się stało?
Blondynka wyjrzała przez otworzone okno.
-Nie jestem pewna, ale czuję, że nad wioskę nadciąga straszna burza.

2 komentarze:

  1. mrr lubię takiego Itasia :) Przypominam że na bieżąco czytam twojego bloga, jednakże nie zawsze zostawiam ślad po sobie. Teraz niestety jestem do tego zmuszona bo jakiś zły chochlik podsunął ci tą absurdalną myśl o zamknięciu bloga! Są lepsze i gorsze rozdziały. Ja dostałam jakiegoś zatwardzenia literackiego i nie mogę urodzić kolejnego rozdziału... Mam świetne pomysły ale jestem słabą pisarką i nie potrafię należycie oddać całości tego, co chciałabym światu pokazać... ale na pewno nie zamierzam od razu złożyć broni i się poddać! Mam nadzieję że już ktoś ci wybije z głowy takie głupie pomysły! A jak nie, to zrobię to ja;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha dziękuję ;* no i właśnie! czekam na kolejny rozdział!:D piszkaj mi szybko i nie chcę słyszeć więcej o tym że nie jesteś dobrą pisarką! rozumiesz?! mam nadzieję ;D

      Usuń