poniedziałek, 2 grudnia 2013

16-,,jak zadać mu rany , aby zobaczył czeluście męczarni''

Delikatny dotyk dłoni który poczuła na skórze policzka, sprawił, że wzdrygnęła się lekko. Nie cofnął ręki, ani ta jej nie odtrąciła. Stali tak przez chwile, a ich twarze delikatnie chyliły ku sobie. Delikatne zimno jej nosa dotknęło jego czubka. Poczuła ciepły oddech łaskoczący jej twarz, zapach perfum i delikatność jego skóry. Teraz z bliska miała okazję przyjrzeć się mu dokładnie. W centrum tego zjawiska które stało tak blisko niej był niesamowity turkus oczu, dokładnie zarysowane blade kości policzkowe idealnie pasowały do całości. Nos mały, zwyczajny mimo to mający coś w sobie i te zgrabne usta. Dwie wargi o kolorze czystej maliny wydawały się być twarde chociaż w rzeczywistości tak nie było. Podniosła delikatnie rękę i przeczesała jego rude, krótkie włosy. Uśmiechnął się delikatnie. ,,Co ja właściwie robię?'' pytanie błądziło po jego głowie odbijającym się wewnątrz echem, jednak zignorował je. To było dość dziwne, ponieważ uczucie które towarzyszyło temu wszystkiemu podobało się mu. Wypełniało go od końcówek włosów po same koniuszki palców  stóp. Miejsca które dotykała dziewczyna paliły go żywym, piekielnym ogniem. Pochylił się jeszcze niżej już, powoli zaczął czuć smak jej warg kiedy..
-Gaara. Jesteś tu?
Z korytarza dobiegł głos Temari. W ostatniej chwili odskoczył od niej zakłopotany, podszedł do wielkiego roztłuczonego okna.
Dokładnie po trzech może czterech sekundach w zniszczonych drzwiach stanęła wysoka, szczupła blondynka z wielkim wachlarzem z tyłu pleców. Za nią jakby znikąd pojawił się Shikamaru. Zilustrował pomieszczenie.
-Wygląda jakby czegoś przyszedł albo przyszli.
Gaara odwrócił się i spojrzał w jego bystre, ciemne oczy. Skinął delikatnie głową.
-A można wiedzieć czego szukali?
-Nie wiem. Dzisiaj popołudniu się dowiem, aż ktoś ogarnie ogólny błagam, a ja będę miał możliwość sprawdzenia jakich papierów czy cennych rzeczy brakuje.
Wszystkie oczy były zwrócone na jego. Unikał tylko jednego spojrzenia. Spojrzenia przesyconego kryształem zieleni, który odbijał niesamowity blask słońca.
*   *   *
-Temari?
-Tak?
-Gdzie jest Naruto i cała reszta?
Szła z blondynką przez już prawie odbudowane ulice Sunny. Gaara postanowił zostać, aby przejrzeć rzeczy i dokumenty, a Shikamaru zaoferował swoją pomoc przy usuwaniu bałaganu. Temari spojrzała w błękitne niebo bez żadnej chmurki na swoim jasnym błękicie.
-Wrócili do wioski.
-Do Konochy?
-Tak.-skierowała wzrok teraz na swoje buty.-Kazali ciebie przeprosić ale Lee potrzebował konsultacji z piątą, a większość z nich nie był jeszcze w pełni sił więc stanęło na tym, że wrócą razem. Shikamaru-tutaj uśmiechnęła się promiennie- powiedział, że zostanie, wszystko ci powie i obiecał Naruto mieć na ciebie oko.
-Haha. Cały Naruto.
Teraz i ona rozpromieniła się odrobinę. Przeszły przez mały targ pełen roześmianych ludzi i małych dzieci biegających między dorosłymi. Ich śmiech rozchodził się nawet po najmniejszych i najciemniejszych zaułkach ulic. Słońce zaczynało wchodzić w najgorętsze godziny sprawiając, że upał stawał się nie do zniesienia. Szły rozmawiając o drobnostkach, zastanawiając się co miało znaczyć to włamanie do gabinetu Kazekage i kto to by mógł zrobić. Najbardziej podejrzanymi w tej sprawie byli członkowie Akatsuki. Na samą tą myśli Sakurze przeszły po plecach zimne, nieprzyjemne dreszcze.
-Gdzie my w ogóle idziemy?
- Zaraz zobaczysz.
Nie minęła dłuższa chwila kiedy stanęły przed wielkim budynkiem z szkła.
-Szklarnia?
-Tak jakby.
Powiedziała i uśmiechnęła się do zielonookiej. Weszły do środka. Szklany budynek dawał wrażenie, że w środku jest jeszcze cieplej niż na zewnątrz dlatego Sakura odniosła miłe wrażenie wchodząc i czując na swojej skórze dotyk chłodu.
-Co my tutaj robimy?
-Wiesz...-Temari zawahała się, ale dokończyła swoją wypowiedź.-Gaara stwierdził, że i tak na razie nie jesteśmy zbytnio użyteczne i nie chciał abyśmy przeszkadzały. Wysłał mnie abym zabrała ciebie tutaj mówiąc coś szeptem o ,,Ogrodach pustyni'' nawet nie zrozumiałam co bo już byłam w połowie drogi. I oto jesteśmy. Witaj w samym miejscu ,,Tchnienia Natury''.
Obdarowały się nawzajem uśmiechami.
-Myślałam, że poza ,,Ogrodami'' nie ma tutaj więcej takich miejsc.
-Są jeszcze dwa. Razem cztery pochodzące od pozostałych krajów.
Szklane dach i ściany przepuszczały ogromne ilości światła, które tańczyło po liściach roślin i trawach. Niesamowite świeże powietrze ożywiało wszystko dookoła. Pośrodku znalazły większą sadzawkę z hebanową, marmurową ławką. Zrezygnowały z niej i usiadły na ziemi. Sakura od razu zdjęła buty i wplotła palce w ździebła trawy.
-Ale skąd?
Spytała różowo włosa. Dziewczyna o jasnych włosach spojrzała na przyjaciółkę leżącą na ziemi z rękami pod głową wpatrującą się w odcień błękitu nad nimi.
-Od początku tak?-Spojrzała na dziewczynę a ta skinęła głową przymykając powieki.-Jaki wiesz nasza Wioska znajduje się w centrum Kraju Wiatru, tak jak wasza Ogniu. Z powodu tego, że mieszkamy na pustyni główne Wioski postanowiły dać naszej jakąś część siebie na znak pokoju coś o co u nas bardzo ciężko....
-Roślinność.
-Tak. ,,Pustynne Ogrody były darem od Kraju Ziemi, a ,,Tchnienie Natury''  jest od Kraju Wody.
-Kto powymyślał e nazwy? hah. Są bardzo.... ładne.
-Moi rodzice.
Na te słowa Sakura otworzyła gwałtownie oczy i podniosła się w pozycję siedzącą.
-Co jest?
-Temari.... muszę ci coś powiedzieć.-Dotknęła klepsydry na swojej szyi. nie mogła dłużej, musi komuś powiedzieć. Za każdym razem kiedy widzi kogoś z trójki rodzeństwa widzi jego twarz przed oczami. Wzięła głęboki oddech.-To trochę rudne, bo wiesz... Mój klan został wymordowany....-Zauważyła smutny błysk w oczach kobiety-Zostałam tylko ja i moi rodzice, nie było ich wtedy w domu przygotowywali się pewnie do zapieczętowania we mnie demona. Poprosili, aby weszła jeszcze na chwile po coś do domu, a potem przyszła do naszego ulubionego miejsca w lesie przy wielkim stawie. Kiedy biegłam ulicami mojej dzielnicy panował straszny chłód i ciemność, ciemność.-Nawet nie patrzyła na przyjaciółkę. Utkwiła wzrok w swoich bosych stopach na myśl o bolesnych, oddalonych i rozmazanych wspomnieniach.- Wtedy go zobaczyłam jak zabierał żywcie mojej ostatniej ciotce. Odszedł bez większego wysiłku, aby cokolwiek mi przekazać. Wypowiedział zdanie może dwa i odszedł zostawiając mnie wokół martwych bliskich. Od razu pobiegłam po rodziców, ale kiedy dotarłam byłam zbyt oszołomiona wszystkim i... to stało się tak nagle. Nie pamiętam nic z tego momentu. Jedynie ciała dwójki najważniejszych dla mnie osób skąpane w blasku świec które rzucały na nich zaraz po tym wszystkim. Uciekłam tak bez słowa.
-Sakura... przykro mi.
Po polikach Sakury spłynęły łzy cierpienia. Ostatnie zdanie wypowiedziała ledwie słyszalnym głosem dławiąc się płaczem. Było w niej tyle emocji. Poczuła niesamowitą ulgę, że zaraz będzie mogła komuś w końcu to powiedzieć.
-Ten piekielny morderca jak odchodził upuścił mały wisiorek.... pamiętam jego twarz do dzisiaj i nigdy go nie zapomnę. Zawsze chciałam go zatłuc, własnymi rękoma zadać mu największe cierpienie na jakie byłoby mnie stać, aby je zadać. Myślałam każdymi dniami i nocami o tym jak zadać mu najwięcej bólu w jak najdłuższym czasie. Myślałam jak zadać mu rany , aby zobaczył czeluście męczarni na które sobie zasłużył.Byłam pewna, że jak dorosnę znajdę go żywego i.... zadam mu ostateczni wyrok. Ale najwyraźniej nie zdążyłam i mam nadzieję, że wybaczysz mi i zrozumiesz dlaczego tak myślałam i postanowiłam.
Pokazała małą klepsydrę. Oczy Temari rozszerzyły się do granic wytrzymałości.
-Nie możliwe.-Sięgnęła pod swoją koszulkę i wyjęła identyczny.-Takie same. Każdy w mojej rodzinie je miał. Ojciec zawsze robił je sam dla swoich dzieci, a my będziemy musieli zrobić to samo dla swoich i tak dalej. Sakura nie chcesz mi chyba powiedzieć, że...
Urwała na widok różowo włosej. Obraz czystej nędzy i rozpaczy. Małe krople spadały jej z twarzy na  świeżą, zieloną trawę. Uczucia które grały rolę w tym wszystkim zdecydowanie górowały nad jej psychiką.
-----------------------------------
Krótki, wprawdzie o niczym ale jest;D
Nie którzy w komentarzach pisali o tym że ,ojciec Gaary zabił rodziców Sakury''. To na pewno moja wina bo nie opisałam tego za dobrze i właśnie tutaj chciałam was naprostować otóż jeśli ktoś wróci się do rozdziału 1 może jak się głębiej wczyta zauważy że jest opis jak ojciec zabija klan a rodzice padają z względu na wyczerpanie po zapieczętowaniu demona. Ale i tak biorę winę na siebie bo jestem w pełni świadoma tego że nie za dobrze i jasno było to opisane;D
Dziękuje wszystkim czytającym;*
~Emm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz