czwartek, 21 listopada 2013

14-,,A ty? Będziesz kiedyś taka jak ja''.

Środek ciemnego lasu. Cisza. Wokół jednego z miejsc nie zaszywa się nikt. Zwierzęta omijają je już z daleka, a nie wszyscy ludzie wiedzą o jego istnieniu. Z wielka prędkością coś przecięło spokój panujący w powietrzu. Cztery postacie stanęły przed wielkim kamieniem. Po chwili wielki głaz osunął się w górę ukazując drogę i zakrywając gwiazdy kiedy przechodzili za nim. 
Wielki długi, ciemny korytarz nie pałał przyjaznym uczuciem. Czarne płaszcze weszły do jednej z sal na końcu rozwidleń. Cisza. Przerywana tylko czasem cichym słabym westchnieniem z bólu piątego z członków organizacji spoczywającego na plecach Kisame. Dopiero po zamknięciu drzwi odezwał się zimnym głosem blondyn.
-Co ten Pain wyrabia? Dlaczego kazał przestać i zarządził odwrót?
Cisza. W jednym momencie drzwi otworzyły się z hukiem, który wypełnił całe pomieszczenia. W drzwiach stała postać. Krótkie, pomarańczowe włosy odróżniały się w tle mroku. Twarz na której nie grały żadne emocje spojrzała na Deidarę
-Przygotujcie się.-uśmiechnął się.- Wasz kolega przyniósł mi piękny prezent.
Zza drzwi runęło ciało mężczyzny. Ciemne włosy okalały nieprzytomną twarz, delikatny błękit jego poszarpanego ubrania podkreślał białą cerę.
-Jinchurki.
-Ilo?
Zapytał z uśmiechem Zbliżając się do niego Sasori.
-Sześcio.
Słaby głos wydobywający się z ust Itachiego. Po całych korytarzach i salach rozproszył się złowieszczy śmiech.

Od dwóch tygodni nie spuszczał z nich swoich oczu. Miał szczęście, że obydwie leżą na tej samej sali. Przez całe 14 dni nie zmrużył oka co powodowało wielkie zdziwienie wśród medyków i pielęgniarek. Siedział pomiędzy tymi dwiema delikatnymi, a zarazem niesamowicie silnymi osobami. Czarne włosy porozrzucane po bieli poduszki przykuwały co chwila jego uwagę. Spoglądał co sekundę na jej bladą twarz, sprawdzając czy czasem nie ukazała świtu już swoich tęczówek. Czy już nie obudziła się z tego długiego koszmaru?
Nagle powieki Hinaty drgnęły leciutko prawie, że minimalnie. Zapewne spowodowane było to tańczącym promykiem słońca w okolicach oczu. Narto uśmiechnął się niepewnie, ale już po chwili na jego warzy zagościł pełen szczęścia, prawdziwego szczęścia uśmiech. Parzył tak w biel oczu, w których ponownie pojawiło się życie.
Dziewczyna powoli podniosła się dotykając głowy.
-Hinata.
Powiedział cicho niebieskooki podchodząc bliżej.
-Co ja... Sakura.
Wyszeptała patrząc na nieprzytomną przyjaciółkę obok. do jej ciała zostało podłączone miliony różnych urządzeń, które w niesamowitej ciszy pracowały.
-Podobno jej stan jest stabilny. Ale jak się czujesz?
Zapytał nieśmiało spoglądając w jej oczy. Hinata speszona zainteresowaniem blondyna jak zwykle spojrzała na swoje ręce.
-Bardzo dobrze-spojrzała na niego. Kiedy zauważyła wzrok pełen troski i obawy dodała stanowczo.-Naprawdę.
-Pójdę po kogoś.
Powiedział i wstał. Wychodząc spojrzał jeszcze raz na nią upewniając się czy wszystko w porządku. Już po chwili Hinata została przenoszona do innej, osobnej sali z dużym oknem. Uzumaki został przy niej opowiadając co się stało i co ją w tym czasie ominęło.
-Tak, więc wioska zaczyna powoli stawać na nogi, a Gaara wręcz nie wychodzi z biura. Co chwila podpisuje ważne papiery itp. Niesamowite nie znałem go od tej strony strasznie chce wszystko odbudować i pomóc.
-To. to chyba dobrze.
Spojrzała na niego kiedy miał odwrócony wzrok. Jednak nagle zwrócił go ku niej obdarowując jej osobę miłym uśmiechem.
-Martwiłem się o ciebie.
Wyszeptał.

To prawda. Gaara całymi dniami przesiadywał w swoich czterech ścianach. Co jakiś czas do gabinetu wpadał Kankuro z kolejnymi stosami papierów. Przeglądał je uważnie, mimo to nie był na tym skupiony. ,,Ciekawe co u niej?''. Sam przed sobą przyznał wielkie zdziwienie które było spowodowane ta myślą. Przez ostatnie dwa tygodnie, ani razu nie wspomniał Sakury.
-Lordzie Kazekage.
Podniósł głowę znad kartek i skinął na znak tego, że słucha.
-Dwie ostatnie osoby obudziły się z śpiączki po ataku na Wioskę.
Odszedł. turkusowooki patrzył jeszcze chwilę na tekst wypisany czarnym atramentem. Od tylu dni nie wychodził z tego pomieszczenia. Ma prawo chyba zrobić sobie małą przerwę? Już po chwili bez dłuższego zastanowienia opuścił swój mały pokój i stanął przed drzwiami szpitala.
-Chciałbym zobaczyć naszych gości.
Nie musiał tłumaczyć o kogo chodziło. Pielęgniarka zaprowadziła go bez słowa do pierwszej z sal tłumacząc.
-W każdej z tych sal-wskazała korytarz po lewej-znajduje się jedna z tych osób.
-Dobrze. Idź już.
Ostatnie dwa słowa nie były wypowiedziane w przyjaznej prośbie, a raczej w groźnym rozkazie. Wszedł do pierwszej sali, na łóżku spostrzegł roześmianą Temari z Shikamaru i Lee u boku.
-Cześć Gaara.
-Chciałem-spojrzał na nią-chciałem się dowiedzieć czy wszyto w porządku?
-Tak dziękuje.
-Dobrze.
Odwrócił się na pięcie zamykając drzwi. ,,To nie ta sala.... Pomyślmy''. Tym razem wybrał salę na końcu korytarza, jego wzrok powędrował do numeru sali. ,,166 spróbujmy.''.
Kiedy drzwi otworzyły się, zobaczył siedzącą w łóżku różowowłosą kobietę. Czytała coś... ,,Chyba książka''.
 Wślizgnął się niczym zwinna jaszczurka nie robiąc żadnego hałasu. Dziewczyna zorientowała się dopiero o wizycie gościa gdy ten stał tuż obok jej łóżka. Nie podniosła wzroku. Kątem oka widziała kto u niej gości.
-Jak się czujesz?.
-Dobrze odpowiedziała.
Nie odrywała wzroku od tekstu co z każdą chwilą go bardziej irytowało.
-Po co tu przyszedłeś?
-Musiałem...
Nie dokończył,bo melodyjny głos przerwał mu.
-Nie, własnie nie musiałeś.
-A skąd wiesz?
-Bo inaczej już dawno byłbyś w drodze do drzwi.
Tym razem podniosła leniwie wzrok. Widać w nim było jeszcze ogromne wyczerpanie i wielką senność, która co chwila ją ogarniała. Widział z jaką rodnością przychodzi jej mówienie, a jednak próbowała tego po sobie nie okazywać.
-Dlaczego tak myślisz?
Ton głosu z każdym zdaniem był bardziej wypełniony nienawiścią.
-Bo jesteś człowiekiem bez uczuć. Nie raz już mi to okazałeś. Jesteś zwykłą bestią, a ja już nie mam siły, aby się przed kimś takim w jakikolwiek sposób bronic.-Spuściła z niego wzrok wpatrując się znowu w tekst książki.-Co chwila czuję się jakbyś mnie obwiniał o to co czuję, a czuję ogromne rany które tak bezpodstawnie mi zadajesz za każdym razem gdy widzisz małe krople w mych oczach. Ja się tego nie boję, bo to oznaka, że ja bynajmniej mam serce, nie jestem bestią która ciągle obwinia cały świat tylko nie siebie za to jaka jestem.
-Hahaha-usłyszała śmiech. Zauważyła w nim jednak nutę smutku.- I mówisz mi, że to ja jestem bestią. Przypominam ci, że ty jak i ja mamy w sobie demona.
Mówiąc to złapał za książkę odrzucając ją gdzieś dalej. przytrzymał je nadgarstki i przyłożył je mocniej do miękkiej pościeli co sprawiło że dziewczyna musiała się położyć. Pochylił się nad nią i szepnął cicho do ucha.
-Już niedługo zobaczysz jak demon co chwila próbuje przejąc kontrolę, a ty musisz sama z tym walczyc. Z każdym dniem będzie ci bardziej rujnował psychikę, a ty? Ty będziesz stawała sie powoli taka jak ja.
-Nigdy. 
Powiedziała głośniej kiedy odsunął się od niej minimalnie. Teraz ich twarze były na przeciwko siebie dzielone milimetrami.
----------------------------------
Damdamdamdam.... nwm jakieś pogmatwanie z poplątaniem..
~Emm.

1 komentarz:

  1. Super! Teraz to Sakura olewa Gaarę, jak by nie było role się odwróciły, ale Gaara dalej gra twardego chłopca :) Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że wkońcu te dwa typy się dogadają :))

    OdpowiedzUsuń