środa, 12 marca 2014

,,31''-Przez wątpienie, do poznania.

Na początek chciałabym przeprosić każdego kto czekali za to że tak długo to trwało i za to że pomimo czekania ten rozdział jest beznadziejny dosłownie...:/ jak zwykle pełno, błędów, powtórzeń, interpunkcji przepraszam...


Są chwile, których nie sposób zapomnieć, którymi powoli przesiąkamy i nie chcemy oddać wspomnień z nimi związanych. Właśnie w tych krótkich momentach dostrzegamy sens życia. Dostrzegamy to co niegdyś było ukryte za kłamstwem wypowiadanym przez innych ludzi na ten temat. Wtedy właśnie czujemy, że żyjemy, że mamy do tego wszystkiego jakiekolwiek prawa.
Zielone tęczówki oplotły spojrzeniem cały widok. Piękne domki skąpane w blasku słońca tworzyły okręg Wioski otoczonej wysokimi murami. Za nimi rozciągały się zielone lasy, wzniesienia odziane w najróżniejsze jego odcienie, szczyty pobliskich gór przesiąknięte wyzwaniami na tle błękitnego nieba. Podmuchy wiatru sprawiały, iż liście tańczyły wesoło odbijając jasny blask, poruszane gałęzie płoszyły ptaki, które niczym uwolnione z wielkiej klatki wzbijały się w niebieskie sklepienie.
-Chciałabym być tak jak one...-słodki szept zagłuszył ciszę.
-Czyli?
-Wolna od zmartwień i obowiązków, nie przyciągana do tej ziemi poprzez grawitację, niesiona marzeniami.-uśmiechnęła się sama do siebie.
Ciemnowłosy zrównał się z nią.
-Nikt ci tego nie zabrania, ale czy jesteś pewna? Jeśli chciałabyś się odciąć od tego wszystkiego musiałabyś porzucić tych, których kochasz, miejsca będące ci bliskie, wszystko co jest ci znane dom, Wioska... Z tym wszystkim musiałabyś się pożegnać.
Obiegła wzrokiem Wioskę. Ludzie z tej wysokości wyglądali jak male mrówki krzątające się po jakimś wielkim placu z przeszkodami. oni wszyscy nie mieli zmartwień takich jak ona... nawet Lee nie wiedział co teraz czuje. Przecież jest demonem, daje sobą pomiatać na prawo i lewo, jest tylko kulą u nogi dla każdej ważnej jej osoby. Mimo wszystko myśl o porzuceniu takich osób jak Naruto czy Ino. Te wszystkie kłótnie, wspomnienia, każda przeżyta chwila. Nie... Ne mogłaby tego zrobić zwłaszcza jemu. Już raz widziała te kryształowo niebieskie oczy zaszklone łzami i to jej wystarczy. Może nie trzeba uciekać od problemów tylko je przezwyciężyć? może trzeba po prostu pokazać światu że tak naprawdę jest kimś o wiele więcej wart niż to za co ją uważa?
-Nie chcę tego...-powiedziała łagodnie, ledwo słyszalnym głosem.-Nie chcę was zostawić, tylko potrzebuję czasu, aby jakoś to sobie poukładać, aby stać się silniejszą i wykorzystać to...- spojrzała na swoje dłonie przypominając przyjemne dreszcze otaczające jej ciało kiedy wyzwalała ta energię.-to coś.
-Tylko pamiętaj...-położył silna dłoń na jej ramieniu lekko je ściskając, spojrzał w zieleń tęczówek-Nigdy... nigdy nie będziesz sama. Zawsze będziesz miała nas Ino, Hinatę Naruto, mnie i całą resztę.
Ciepły uśmiech, który zagościł na jego twarzy spowodował odruch jej ust ,które również przybrały podobny kształt. Styknęła zimne, blade palce z jego dłonią przekartkowując w tą i z powrotem wszystkie swoje myśli. Racja.... nie musi uciekać- ma więcej niż ktokolwiek mógłby wymagać, ma przyjaciół jej własną rodzinę.
-Będę pamiętać, dziękuję.
Odwróciła się i przytuliła delikatnie obejmując go ramionami. ich ciała przyległy do siebie, a oddechy się zgrały. zmienił się przez te trzy lata od egzaminu... i to bardzo.
-Idziesz dalej?-głos rozbrzmiewający przy jej uchu rozproszył chwilę nieuwagi. Odsunęła się i spojrzała jeszcze raz na widok Wioski.
-Nie wiesz... chyba jeszcze chwilkę tutaj zostanę.
Kiwnął delikatnie głową i ruszył w stronę ścieżki spowitej ciemnym lasem. Odprowadziła go wzorkiem, a kiedy zniknął nabrała powietrza w płuca usiadła na krawędzi skarpy. Nogi zwisały bezradnie w powietrzu, dłonie oparte o ziemię i włosy rozwiane niezdarnie przez wiatr. Po kilku minutach położyła się powoli na plecy kierując swój wzrok ku niebu. Delikatne obłoczki przybywały leniwie znad północy, łopot skrzydeł słychać było co raz częściej, a spokoju który ją otaczał nikt ani nic nie przerwało. Miała czas.... czas aby oddać się na chwilę swoim myślom posłuchać co do powiedzenia ma w tej stawie serce, a co rozum. Wszystko było cały czas tak zagmatwane. ,,jedno jest pewne- nie mogę więcej się poddawać, muszę być silniejsza i nie dać sobą pomiatać.'' Wstała wracając do poprzedniej pozycji:
-Koniec. Dam radę.-powiedziała sama do siebie pewnym głosem, dodając po chwili cicho.-Przynajmniej mam taką nadzieję, że uda mi się to pokonać.

To co nam najbardziej przeszkadza w życiu to my sami. Zawsze wszystko sami psujemy i niszczymy wszystko na co pracowaliśmy przez jeden głupi błąd, który następnie odbija się na tym wszystkim. Nasza przeszłość jest nie zmienna,teraźniejszość śmieje się nam w twarz, a przyszłość nie chce zdradzać żadnej z tajemnic i jak się w tym wszystkim odnaleźć? nie każdy to potrafi... nie każdy kto jest pogrążony w tym co nas otacza.
Kolejny ból przeszywający pięść odbijającej się od ściany. Siła spowodowała głęboki ślad w miejscu uderzenia. Oparł dwie silne poszarpane dłonie na murze spuszczając głowę z zamkniętymi oczami łzy skapywały na ziemię tworząc małe znikające powoli plamki.
 -Nie pozwolę ci tak po prostu zniknąć.
Odparł tylko sam do siebie i odskoczył od muru twardo ruszając w stronę bramy Wioski, po chwili znikając za jej murami w otchłanie bezgranicznej ciemności owianej chłodem.

Delikatne, blade, kościste nóżki szły wolnym krokiem w stronę największego z oświetlonych budynków. Gwieździste niebo w kolorze ciemnego granatu przywoływało wspomnienia. Patrzyła wciąż na szklane okna wypełnione światłem będących w środku lamp. Kierowana tą przyciągającą jasnością poczuła nagłą pustkę w sobie. Czoło zalało się potem, a oddech przyspieszył stając się nierówny, zimne nieprzyjemne dreszcze obiegły cale ciało-przyspieszyła kroku. Ostatnie kilkadziesiąt metrów przebiegła trzymając w ręku parę sandałów niezmiernie jej przeszkadzających. Szybkim krokiem podbiegła po schodach... Teraz była już zalana potem,przed oczami widziała miotające się, nieprzyjemne, czarne plamy, które odbierały jej powoli czynności życiowe. Kiedy nareszcie znalazła się przed tymi najważniejszymi drzwiami stała jak wryta. W ciszy słyszała tylko nierytmiczne i stanowczo za szybkie bicie serca. Przyłożyła kościste palce do drewnianych drzwi czuła się jakby coś pękło,jakaś bardzo ważna więź, jakby straciła coś naprawdę ważnego. Kręcąca się wokół cisza zaczęła już ją denerwować, pchnęła w końcu drzwi i ujrzała oblicze, którego się nie spodziewała.Przed samym biurkiem Tsunade stało 4 dobrze jej znanych ludzi.
-Kakashi-sensei.....
Przełknęła cicho ślinę. Grube krople potu nadal spływały po jej ciele leniwie okazując nie tyle co zmęczenia, co strach.
-Co ty tutaj robisz?!-nagle z miejsca poderwała się gwałtownie blondynka, mierząc wzrokiem całą nędzną postać Sakury.
-Co się stało?-Zielone tęczówki obiegły wszystkich zgromadzonych i zatrzymały się na ciemnych oczach Piątej.-Tsunade wiem, że coś się stało.-Cisza... znowu ta przeklęta cisza.-Odpowiedz!
Krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu, a każdy z osobna swoją uwagę zwrócił na inny szczegół w różowowłosej.
-Chodzi o...-Przymknęła oczy siadając spokojnie na swoje miejsce.-Skura chodzi o .. Naruto.
Ostatnie słowo było ledwo co słyszalne, a jednak wbiło się w głowę dziewczyny niczym kunai przecinające serce na wylot. Momentalnie otworzyła szeroko oczy, zesztywniała osunęła się delikatnie na kolana. Tęczówki zaczęły się trząść niczym nie kierowane, po polikach zaczęły spływać zimne, słone łzy.
----------------------------------
Przepraszam :(
~Emm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz